UWAGA SPOILERY!
Jakiś czas temu omówiłem w miarę szczegółowo filmy MCU w kolejności i postarałem się w jednym artykule skonsolidować wiedzę w celu stworzenia spójnego obrazu. Do tego teraz dołożę jeszcze najnowszy film : Człowiek Mrówka i krótko (no dobra, pewnie nie krótko, ale postaram się:P) seriale.
A więc, jesteśmy w punkcie kiedy wiemy gdzie są 4 kamienie nieskończoności, Avengers mają wolne, a pozostali, którzy nie dostali urlopu trenują sobie w nowym tajnym kompleksie:
– Kapitan Ameryka,
– Czarna Wdowa,
– War Machine (wcześniej Iron Patriot, przyjaciel Tony’ego Starka),
– Vision (android stworzony w Avengers 2, ten z kamieniem na czole),
– Scarlet Witch
– Falcon (poznany w Kapitan Ameryka 2)
W między tak zwanym czasie, Tarczownicy (Agents of S.H.I.E.L.D., ale to się strasznie upierdliwie pisze) hasają sobie w najlepsze w trzecim sezonie. Momentami popieprzenie z poplątaniem, bo mamy ich, Hydrę, ludzi obdarzonych zdolnościami w wyniku zatrucia kryształkami z kosmosu powodującymi mutację (Inhumans), agencję rządową zwalczającą tychże i w końcu mroczną planetę z jakimś kosmitą. Generalnie serial jest bardzo dobry, co można poznać po tym jak się ktoś wczuwa, a ja od półtora sezonu czekam aż Ward zginie – i w końcu się doczekałem (woohoo!). Momentami też delikatnie nawiązuję do filmów, ale można śmiało oglądać niezależnie. Jedno ale jest takie, że w 2019 będzie film Inhumans, który sądząc po nazwie bazuje na tych zmutowanych ludziach.
Teraz wybrali się na bardzo modny „mid-season break” i w tym czasie pooglądać będziemy mogli Agent Carter, czyli niedoszłą ukochaną Kapitana, która pracuję w agencji szpiegowskiej, która później przekształci się w S.H.I.E.L.D.. Pierwszy sezon bardzo przyziemny, detektywistyczno-komediowy i będący miłą odmianą od wszystkich pozostałych, ze względu na czas akcji – mianowicie lata czterdzieste. Zobaczymy co nam zaproponuje drugi.
A w między, między, między czasie, Marvel również zabrał się za serię z Netflixem (cała seria wychodzi na Netflix – sieciowa wypożyczalnia strumieniująca – naraz). Wcześniej tego roku był to Daredevil. Tak, ten Daredevil co go grał Bez Affleck, to co teraz będzie grał Batmana, ale nie tego Batmana co Christian Bale, tylko takiego co walczy z Supermenem, który jest człowiekiem ze stali, ale nie z żelaza, jak Tony Stark, który <gżżyt, gżżyt><dźwięki dokręcania śrubek>.
Daredevil, czyli oślepiony w młodości chemikaliami chłopak, dzięki którym rozwinął wszystkie inne zmysły po za wyobrażenie zwykłych ludzi. Jest prawnikiem, który pomaga ludziom, ale to nie wystarczy. Postanawia stawić czoło złu w Hell’s Kitchen (nie, nie walczy z Gordonem Ramseyem, tak się nazywa dzielnica Nowego Jorku w komiksie :P) i zakłada maskę. Nie wchodząc głęboko w szczegóły, serial jest bardzo NOIR, jest wciągający i świetnie się ogląda. I podobnież jest samoistny, zawiera tylko wstawki, które delikatnie przypominają, że to dalej Marvel i co się mniej więcej dzieje dookoła (jak wycinek gazety z nagłówkiem „Bitwa o Nowy Jork”).
Drugim z Netflix, jest Jessica Jones (jej jeszcze nikt nie grał) i akcja dzieje się dalej w Piekielnej Kuchni. Główna bohaterka jest prywatnym detektywem, więc jakoby spełnia kluczowe założenie gatunku NOIR i jest nawet bardziej noir niż Daredevil. W każdym razie dziewczyna ma też jakieś supermoce, w serialu tez pojawią się więcej osób, które ma jakieś moce, troszeczkę bardziej przypominając, że jest to dalej Marvel. Polecam gorąco obydwa seriale.
Planuje się jeszcze dwa i połączenie wszystkich czterech w serię „Defenders”. Więc zmontują drugą grupkę, zanim DC na dobre ruszy z Ligą Sprawiedliwych. A było wskakiwać na statek jak odpływał…
A teraz w końcu Człowiek Mrówka. Fabuła jest dosyć nieskomplikowana, a nawet znana, bo dokładnie taka jak w Iron Man siedem lat wcześniej. Ale to nie istotne, wprowadzamy nowego bohatera, który gdzieś tam się podpina do Avengers, bo walczy w Falconem, więc jako tako przechodzi rekrutację :P.
Film jest mocno rodzinny, zero wulgarności, lekki humor, pojednania ojców z córkami i oczywiście wyjście bohatera na prostą. Ja się nieźle uśmiałem. Zmniejszenie bohatera jest ciekawym konceptem z kilku powodów. Najważniejszy, to zmiana skali w filmu z epickich kosmicznych bitew, do jazdy wierzchem na mrówce. Po drugie, perspektywa, która powoduje, że woda w kranie może być jak morze, które spadło egipcjanom goniących żydów na głowy lub szczur rozmiarów T-Rexa. Film bardzo przyjemny (8/10), ale poza nowym bohaterem (no może dwoma) fabularnie nie wnosi nic do MCU.
Na koniec tylko analiza scen dodatkowych. Prezentacja kostiumu na końcu, jasno mówi, że Tauriel będzie Wasp – jakby zapowiedź drugiej części o tytule Ant Man and Wasp nie była wystarczająca.
No i Kapitan Ameryka z Falconem odnaleźli Bucky’ego i pogadali sobie o nadchodzącym Captain America : Civil War, w którym będzie Avengers drużyna B i być może Ant-Man.
W razie zagubienia polecam : https://en.wikipedia.org/wiki/Marvel_Cinematic_Universe
Mają ładną tabelkę, w której wszystko jest napisane.
Teraz, skoro wszystko już mamy ładnie w jednym miejscu, więc nie będę już pisał zbiorczo, tylko atakował po filmie/serii, więc nadążać albo odwoływać się do poprzednich artykułów!
Miało być krótko, a jest prawie na osiemset słów. I to bez ani jednego przekleństwa kurwa!