Na początek : mam umysł ścisły. Lubię logiczne konstrukcje, ciągi przyczynowo-skutkowe i generalnie rzeczy, które mają sens.
W związku z powyższym jeżeli zadam pytanie, oczekuje odpowiedzi na pytanie lub chociaż ciętej riposty. Przykład :
„Nie mogę wejść na stronę <cokolwiek>”
Prawidłowe odpowiedzi to :
a) bo leży serwer/bo wyłączyłem/bo wygasła sesja/bo nie masz dostępu/bo nie działa od wczoraj/bo nie ma neta w biurze
b) bo jesteś gruby/bo siedziałeś za długo w kiblu/bo rząd zablokował/bo skończył się internet
Nie prawidłowe odpowiedzi :
– ja nie wchodzę nigdy na tą stronę
– wczoraj wchodziłem i działała
– a próbowałeś z mąką pszenną?
– mój Brajanek jak miał 7 miesięcy to już wchodził na tą stronę.
Czyli załóżmy, że mam problem natury technicznej. Prosty przykład : nie działa mi aplikacja A na windows 10, a na windows 7 działała. Szukam tego problemu w google i jest kilka możliwości :
a) problem jest od dawna znany, jest wyjaśnienie na stronie Microsoftu lub producenta aplikacji z dokładnym opisem jak sobie poradzić
b) problem pojawił się niedawno, ale ktoś odpowiedział na jakimś forum, więc znajdujemy
c) masz niefart i wykorzystałeś jedną na przysłowiowe sto milionów szansę wygrać w totka na trafienie jako pierwszy tego problemu
W pierwszym przypadku super cacy. W drugim i trzecim następuje paradoks google, czyli otwierasz pierwszy wynik, a tam odpowiedzią jest poszukaj w google. Wiemy, że w jeżeli czegoś nie ma w google, to po prostu nie istnieje, ale przyjmijmy że coś nie istnieje JESZCZE. Generalnie chwila zastanowienia powinna wystarczyć, żeby stwierdzić : „Hej, może ten typ szukał w google i nie znalazł, więc zamiast pisać „poszukaj w google” sam poszukam i pomogę, albo jeżeli umiem go rozwiązać to się podzielę wiedzą?”. No nic, taki typ zachowania wynika z generalnego braku empatii w internecie i poczucia wyższości, jeżeli tylko udowodnimy komuś, że jesteśmy mądrzejsi, bo mu napiszemy, że ma poszukać, bo przecież on na to nie wpadł.
Dobrze. Teraz dochodzimy to stosunkowo nowego gatunku internetowego, czyli Mamusiek na forach. Jest to kopalnia beki i materiału do kiśnięcia, ale po kolei.
A więc, podałem hipotetyczny przykład na początku czego oczekuje jak zadam pytanie i co ewentualnie może się stać jak szukasz w google. To co jednak napotkałem kilka dni temu i dzisiaj przerasta moje oczekiwania. Jak wspominałem, nie jest to blog kulinarny, ale zdarza mi się czasem coś ugotować, zdarza się, że jest to dobre, ale niemal zawsze jest z tego jakaś przygoda. Dajmy na to, że ugotuje ziemniaki, usmażę steka czy kurczaka albo inszą rybę. Ale żaden ze mnie master chef, nie wiem jak się robi suflet, jak dusić comber z jelenia w borowikach, czy też jak długo w jakiej temperaturze coś piec.
I tak o to po wstępie długim jak w utworze Metalliki, przechodzę do meritum. Poniżej odpowiedzi, jakie wyczytałem, zadając pytanie : „Jak długo piec pierś z kurczaka w folii” (rozdzielę prawidłowe od nieprawidłowych, chociaż zakładam, że nie potrzeba) :
– 25-35minut w 180 stopniach, zależy jak duży
– 20 minut w 200stopniach z termoobiegiem, będzie dalej soczysty, ale więcej wody odparuje
– a jaki masz piekarnik?
– a czym przyprawiłaś?
– jestem weganinem/studiuję prawo
– ja zawsze piekę w folii, taki jest najlepszy, często tak jemy z moją rodziną, pozdrawiam Julitka92, buziaczki serduszka <tona emotek>
– indyka ma bardzie delikatne mięso od kurczaka
– ja wolę podsmażyć na oliwie, a potem dusić pod przykryciem
I korona wszystkich odpowiedzi, którą już trochę zaspojlowałem :
Mój Brajanek ma 97 tygodni i uwielbia jak tak upiekę kurczaka.
Podobnie miałem dzisiaj, jak dla świętego spokoju, chciałem sprawdzić, jak długo smażyć/dusić indyka (pochwalę się zrobiłem z zielonym pesto i serkiem mascarpone + makaron, ale pomysł ukradłem od kolegi z pracy Pitora).
Jak ktoś chce się jeszcze pośmiać, to niech poszuka forów w temacie karmienia piersią. Tam się przerzucają Brajankami i Dżejsikami jak Samuel L. Jackson przekleństwami w filmie Tarantino.