Obejrzałem na spokojnie w domowym pieleszu. Pierwsze obejrzenie odbyło się w kinie w takim radosnym podnieceniu, że „O jaaaa Awendżersy!” i chłonięciu obrazu. Teraz skupiłem się bardziej na całości, ale po kolei.
Obrazowo świetny, ale od pierwszego Iron Man’a zdążyliśmy się przyzwyczaić do widowiskowości Marvela, więc z nóg nie zwala. Trzeba jednak przyznać, że „dizajn” postaci cieszy oko niezmiernie.
Moim zdaniem kluczową rolę w tworzeniu MCU (Zunifikowane uniwersum Marvela), jest ciągłość postaci. Utrzymanie charakteru każdej postaci, z zachowaniem rozwoju w stosunku do poprzednich filmów i w stosunku do siebie jest jak dobrze napisana książka.
Bo taki na przykład Batman :
1 – Kocham Cię Rejczel, ale muszę iść być Batmanem. -Ok.
2 – Kocham Cię Rejcze...